To najbardziej zdobne i efektowne homoungi, jakie dotąd udało mi wypatrzeć i zdobyć.
W licytację tego kimona zaangażowałam cały nieodkryty dotąd pokład instynktu huntera:)
Wygrana ma lekko słony posmak, ale cóż....
Ten dość monumentalny, czy też dramatyczny motyw, to girlandy kwiatów wisterii (fuji)
i wkomponowane w tło koła wozu używanego przez arystokratów w dawnych czasach-(goshoguruma).
Zdobione jest techniką yuzen, haftowane, to rzadkie cacko w mojej nader skromnej kolekcji raczej codziennych kimon (komon, taki town wear).
Zdobione jest techniką yuzen, haftowane, to rzadkie cacko w mojej nader skromnej kolekcji raczej codziennych kimon (komon, taki town wear).
W dawnych czasach kimona traktowano w rodzinach japońskich jako cenny składnik rodzinnego majątku, stanowiący element zabezpieczenia na ciężkie czasy, przekazywano je z pokolenia na pokolenie. Znajoma Japonka pokazała mi ostatnio kimono swojej babci, wciąż w dobrym stanie, pieczołowicie przechowywane w szafie. Moje kimona to też dla mnie mały skarb, ale na posag dla Rozalki się nie nadają :DDDDD
ach.... cudne.
OdpowiedzUsuńWspaniały skarb! Ohhhh szkodza, że nie mogę zobaczyć w realu, zapewne jest jeszcze piękniejszy niż na zdjęciach. Pozdrawiam wakacyjnie :-)
OdpowiedzUsuńpiękne!!!
OdpowiedzUsuńOjej, Mariolu, toż to diament prawdziwy! Jakież musi być w dotyku przyjemne...
OdpowiedzUsuńOjej, jak tu pięknie!!! Pierwszy raz trafiłam na tego bloga i jestem oszołomiona kunsztem i elegancją prac. Wielkie WOW :)
OdpowiedzUsuń