Ciąg dalszy moich wersji calineczek, tym razem wersja pure orient:)
Poprzednia fotka ukazywała dość luźny zbiór pierwszych prób i wariacji w tej technice, swobodnie podchodząc do kwestii obróbki zdjęć ujawniłam ich krzywizny i niedoskonałości związane z mikroskopijnością placu roboczego:)
Dokumentacja tej serii wyszła spod rąk mojego kochanego, perfekcjonistycznego męża:)
Papier z motywem złotych liści bambusa-red bamboo wood od londyńskiego Falkiners`a.
Jedną z calineczek pozostawilam bez żadnych elementów dodatkowych, właśnie po to, by uczcić minutą ciszy;) piękno tego rodzaju papieru.
Są świetne, szczególnie ta z Yin Yang... Ja jako bardzo cicha wielbicielka chińskich klimatów doceniam mocno ich prostotę.
OdpowiedzUsuń