Pierwszy raz stałam niemal w negliżu na scenie:) I poraz pierwszy miałam okazję wypróbować swoje skromne umiejętności w sztuce kitsuke publicznie. W ramach weekendowego kiermaszu Sztuka Puka zostałam zaproszona przez moje 2 wspaniałe koleżanki- Randię i Izę do nadania nieco egzotycznej oprawy całej imprezie.
Denerwowałam się jak diabli, zwłaszcza kiedy miał nastapić mrążący w żyłach moment obrócenia zawiązanego pasa obi na swoje miejsce na plecach, gdyż posługuję się techniką wiązania z przodu-wg niektórych uważaną za trudniejszą. Wszystko wylądowało jednak na swoim miejscu według planu:) Ale jeszcze przez chwilę miałam w głowie obraz płomieni, w których palę się ze wstydu, bo np. pas utknął, albo wzór znalazł się gdzieś w połowie drogi:)
Mimo takich drobiazgów miałam z tego pokazu sporą frajdę i satysakcję. Pierwsze koty za płoty....
Gratuluję odwagi! :-)
OdpowiedzUsuńO rany ale to skomplikowane! Ale piękne :)
OdpowiedzUsuńa dajże spokój. ja bym pewnie z nerwów poplątała wszystko, wyszedłby mi jakiś krzywy łabądek i bym udawała, że tak to miało właśnie wyjść. ;)))
OdpowiedzUsuńBrawo!:) I aż żałuję, że nie widziałam tego osobiście.
OdpowiedzUsuńBRAWO! GRATULUJĘ! Podziwiam talent i odwagę! Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń